Zima sił nabiera

„20.01.14g. Na territorii SKO zakryty dorogi po vsiem napravleniyam. Metel”, albo ” 22.01.14g. g. Astana. Silnyj moroz. Otmena znayati 1-4 klas”. Takiej treści sms-y nie tak rzadko przychodzą do wszystkich. Treść chyba zrozumiała, ale na wszelki wypadek przetłumaczę: Na terytorium Północno Kazachstańskiej Obłasti zamknięte drogi we wszystkich kierunkach. Zamieć. I drugi: m. Astana. Silny mróz. Odwołane zajęcia w 1-4 klasach. Kiedy w Polsce tragedia, bo troszkę zmroziło i nie można nigdzie dojechać, okazuje się, że są kraje, gdzie człowiek już doszedł do tego, że z pogodą i naturą po prostu się nie wygra, trzeba ją tylko uszanować i się do niej dostosować. Na wyjeździ z większych miast, albo jeżeli są one położne daleko od siebie, znajdują się tzw. Post Gai, czyli posterunki Policji. Przejeżdżają przezeń, albo trzeba zwolnić do 20 km/h, albo nieraz całkowicie się zatrzymać. Tuż obok drogi znajduje się budynek, zapewne z monitoringiem, gdzie Policja siedzi i sprawdza przejeżdżające pojazdy. A na drodze stoi jeden, albo kilku Policjantów, którzy „podejrzanych” wyłapują na oko.  A w przypadku takowych ostrzeżeń, po prostu droga zamykana jest na bramę i nikogo dalej nie wypuszczą. Zresztą jechać wtedy byłoby wielką głupotą. Chyba, że ktoś chce popełnić samobójstwo przez zamarznięcie w zaspie. Ostatnio w Pietropawłowsku sprawdzano dokładnie wszystkie samochody, bo ktoś zamordował Naczelnika Policji Podatkowej.

A tak na tle ostatnich wydarzeń w Polsce, związanych z koleją. W Kazachstanie, aby kupić bilet na pociąg, trzeba okazać dowód tożsamości. I co trzeba im przyznać, że pociągi jeżdżą niezwykle punktualnie, niezależnie od pogody. Nieraz w taką pogodę, jaka zapowiadały wspomniane sms-y, a więc buran, zamieć czy mróz (nawet ten poniżej -35 cz -40) można przemieszczać się tylko pociągiem. Jeden minus, nie jest tych pociągów za dużo i nieraz trzeba kupować bilet z kilkudniowym wyprzedzeniem. Bo inaczej nie ma miejsc i już.

Dzisiaj tak troch więcej o rzeczywistości tutejszej. Ale myślę, że to też ciekawe. Ostatnio kilka dni z o. Adamem spędziliśmy na Policji w Pietropawłowsku. Ależ nie, nic nie przeskrobaliśmy. Trzeba było załatwić wizę. Na szczęście według nowego prawa wizowego możemy raz przedłużyć wizę nie wyjeżdżając z Kazachstanu. Czyli cały rok można być tutaj. To duże udogodnienie, bo nie tracimy czasu i pieniędzy, chociażby na podróż. Ale swoje trzeba wyjeździć. Najpierw okazało się, że pojechaliśmy za wcześnie. Trzeba przyjechać dokładnie 5 dni wcześniej. Umówiliśmy się z Inspektor. I przyjechaliśmy w umówionym terminie. Po czekaniu około dwóch godzin, dokumenty zostały przyjęte. Chociaż nie wszystkie, bo jedna kopia była kolorowa i wyglądała jak oryginał. Rozwiązaliśmy sprawę bardzo prosto, stawiając pieczątkę „kopia”. W tym samym dniu zrobiliśmy badania na HIV i prześwietlenie płuc, bo bez tego nie dostanie się rejestracji. I w poniedziałek już mogliśmy odebrać wizę (oczywiście po około półtoragodzinnym oczekiwaniu). I z nową wizą mogliśmy się starać o rejestrację. To taka malutka karteczka, którą wypełnia się przylatując i z tego co się orientuję, to ona jest chyba ważniejsza niż paszport. Bez niej nie tylko, że nie wpuszczą do Kazachstanu, ale przede wszystkim nie wypuszczą. Ale wszystko już jest załatwione i o. Adam ma kolejną wizę na pół roku.

Pewnie jesteście też ciekawi co w życiu Kościoła w Kazachstanie? Można powiedzieć, że pewna normalność. Już po świętach. Normalne duszpasterstwo. Tylko różnie bywa z naszymi wyjazdami do wiosek, bo nie ma gdzieniegdzie drogi. Chociażby w zeszłą niedzielę nie można było dojechać do dwóch wiosek: Dimitrowki i Oktjabskoje, bo zasypało i nikt jeszcze drogi nie czyścił. Zresztą i droga do Oziornego nie jest za wspaniała, zwykłym samochodem już się nie da przejechać. A w sklepie już od kilku dni nie ma chleba i mąki, bo nie da się dowieźć. Trzeba o tym pamiętać jeżdżąc chociażby do Kellerovki, żeby zrobić zapas. Ja wczoraj kupowałem 14 chlebów, bo znajomi prosili.

Ostatnio nie wspomniałem, że mieliśmy spotkanie Opłatkowe w Dekanacie. To już taka tradycja, że spotkamy się razem, wszyscy kapłani i siostry, żeby jakoś wspólnie przeżyć ten Bożonarodzeniowy czas. Był z nami też ks. abp Tomasz Peta, który przewodniczył Mszy. A potem świętowanie przy stole. Wcześniej ustala się co kto ma przywieźć. Ale pierogów ruskich się ojadłem.

U nas w parafii było też spotkanie Rady Parafialnej, takie świąteczne. W ostatnią niedzielę wieczorem. W sumie ogłosiłem i potem tak trochę zapomniałem. Ale kupiłem herbatę, kawę, trochę ciastek i cukierków (te tutaj spożywa się w ogromnych ilościach). A jedzenie było tyle, że na stole miejsca brakowało. Każdy ktoś coś przyniósł. Było nas troszkę więcej niż zazwyczaj, bo każdy przyszedł ze swoim małżonkiem. Miłe spotkanie, posiedzieliśmy, „pobałaklismy”* i zrodziły się nowe idee. Chociażby ta, żeby zbudować małą dzwonnicę, bo mamy pół tonowy dzwoń, który stoi koło kościoła i nie jest używany. O! To może ktoś podesłałby jakieś zdjęcia lekkiej metalowej konstrukcji takiej dzwonnicy? Na pewno niejedna jest taka w Polsce. A chcemy to zrobić solidnie, żeby można było nie tylko dzwon zawiesić, ale i nim dzwonić.

Cóż, życzę lekkiej zimy, a kto narzeka, zapraszam tutaj. A na koniec prognoza pogody:

prognoza pogody

Z Bogiem – o. Tomasz

* bałakać – jęz. oziornowski, gadać o wszystki i o niczym

Opublikowane przez tomaszpys

https://tomaszpys.wordpress.com

2 myśli w temacie “Zima sił nabiera

Dodaj komentarz